MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zmarł Jacek Zieliński, jeden z legendarnych Skaldów. To on wyśpiewał największe przeboje krakowskiej grupy. Miał 77 lat

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Nie żyje Jacek Zieliński, jeden z legendarnych Skaldów. Miał 77 lat
Nie żyje Jacek Zieliński, jeden z legendarnych Skaldów. Miał 77 lat Andrzej Banaś
Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca legendarnego zespołu Skaldowie. Od urodzenia mieszkał w Krakowie, tym roku skończył 77 lata. O jego śmierci poinformowała Piwnica pod Baranami. Przyczyną śmierci był nowotwór złośliwy, z którym artysta walczył od sześciu lat.

Jacek Zieliński urodził się 6 września 1946 roku w Krakowie. Już na etapie szkoły podstawowej poszedł wraz ze starszym bratem Andrzejem w ślady swego ojca Franciszka, który był muzykiem związanym z Filharmonią Krakowską i Chórem Polskiego Radia. Ukończył liceum muzyczne w klasie skrzypiec, studiował w klasie altówki w Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie, grał również na trąbce.

Kiedy jego brat Andrzej założył zespół Skaldowie, dał się namówić w 1965 roku, by stanąć przy jego mikrofonie. W efekcie to właśnie on wyśpiewał wszystkie największe przeboje grupy z lat 60. – „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał”, „Cała jesteś w skowronkach”, „Medytacje wiejskiego listonosza” czy „Prześliczna wiolonczelistka”.

- Kierowała nami chęć znalezienia odskoczni od muzyki poważnej i zajęcia się czymś bardziej popularnym. Pojawiła się wtedy moda na gitary elektryczne, wywołana przez brytyjski zespół The Shadows. Potem wielkie sukcesy zaczęli odnosić The Beatles. Słuchaliśmy ich na różnych prywatkach. Pojawiła się więc chęć, by też pograć taką muzykę – mówił nam Jacek Zieliński w 2020 roku.

Skaldowie byli pierwszym polskim zespołem bigbitowym, który sięgnął po rodzimy folklor – przede wszystkim podhalański. Jego echa słychać było już na pierwszej płycie formacji z 1967 roku. Najpełniejszy wymiar zjawisko to przybrało na albumie „Krywań, Krywań” z 1973 roku, gdzie krakowski zespół z powodzeniem pożenił rocka symfonicznego z góralską muzyką ludową.

- Mieliśmy to we krwi – bo nasza mama jest rodowitą góralką i często podrzucała nam różne melodie z tego regionu. Szybko okazało się, że podhalański folklor miał najwięcej tego „bitu”, który pasował do muzyki popowej czy rockowej. Te skrzypce i basy powodowały, że to było bardzo rytmiczne granie. Kiedy zagra kapela góralska, to przecież aż noga sama chodzi – tłumaczył nam Jacek Zieliński.

Kiedy w 1981 roku Skaldowie koncertowali w USA, zastało ich tam wprowadzenie stanu wojennego w Polsce. Jacek Zieliński zdecydował się wówczas na powrót do Polski, podczas gdy jego brat Andrzej został w USA. Na początku lat 90. namówił go jednak na reaktywację grupy. Od tamtej pory Skaldowie cieszyli się statusem legendy polskiego big-bitu. W sumie nagrali 17 albumów studyjnych oraz kilkanaście koncertowych i składankowych.

- Długowieczność naszego zespołu wynika pewnie z tego, że jesteśmy zgrani towarzysko. W zespole jest dwóch braci – łączy nas więc rodzinna więź. Do tego nasze piosenki w warstwie muzycznej i tekstowej nigdy nie były banalne i powierzchowne. Tworzymy różnorodną muzykę, a teksty pisali dla nas prawdziwy poeci – Leszek Aleksander Moczulski, Wojciech Młynarski, Agnieszka Osiecka, Leszek Falecki czy Andrzej Jastrzębiec-Kozłowski. Dlatego powstawały prawdziwe perełki – podkreślał Jacek Zieliński.

Co ciekawe wokalista Skaldów miał również epizody solowe w swej karierze. Już w 1967 roku na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu pojawił się z piosenką „Dzień niepodobny do dnia”, a później w duecie z Łucją Prus wyśpiewał piękny utwór „W żółtych płomieniach liści”. Na początku lat 80. zrealizował w Piwnicy pod Baranami entuzjastycznie przyjęty przez publiczność spektakl „Pieśń nad pieśniami, czyli Ballada człowieka o miłości” do tekstów Wiesława Dymnego.

Za swoje zasługi dla kultury polskiej frontman Skaldów został wielokrotnie uhonorowany: w 2006 roku otrzymał Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, a w 2014 roku - Złoty Krzyż Zasługi za osiągnięcia artystyczne.

Jacek Zieliński od urodzenia mieszkał w Krakowie. W 1971 roku ożenił się z Haliną. Para zamieszkała pięć lat później w bloku na osiedlu Olsza, gdzie spędziła ze sobą następne pięć dekad.

- Byłem na pierwszym roku Akademii Muzycznej w Krakowie, żona studiowała architekturę. Koleżanka Halinki obchodziła urodziny, na które zostaliśmy zaproszeni. Poczuliśmy do siebie sympatię, zaczęliśmy spędzać dużo czasu ze sobą. Żonie nie poszło na egzaminach, musiała zmienić uczelnię. Skończyła Wyższą Szkołę Pedagogiczną, ale nie pracowała jako pedagog. Po prostu była wspaniałą żoną, matką, dbała o dom, za co jestem jej wdzięczny - mówił Jacek Zieliński w wywiadzie dla magazynu „Ludzie i wiara”.

Jacek Zieliński zostawił po sobie dwójkę dzieci - syna Bogumiła i córkę Gabrielę - oraz pięcioro wnucząt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zmarł Jacek Zieliński, jeden z legendarnych Skaldów. To on wyśpiewał największe przeboje krakowskiej grupy. Miał 77 lat - Gazeta Krakowska

Wróć na bukowno.naszemiasto.pl Nasze Miasto